Dzień 9 - czwartek 3 lipca 2003

Wycieczki dzień 1…
Wydzwoniony w Budget’cie przy Plymouth Road samochód był i był super. Po raz pierwszy był to rozmiar europejski – Hyuanday Elantra. Wystartowaliśmy od zakupów w Krogerze, by po niecałych czterech godzinach znaleźć się koło Silver Lake. Samo jezioro jest jak wiele innych, ale pomiędzy nim a Jeziorem Michigan są wydmy. Patriotycznie powiem, że te w Słowińskim Parku Narodowym są pewnie i większe i ładniejsze, ale… Wszak podróżujemy poślubnie po Stanach a nie po Polsce!
Z wlezieniem na wydmy był pewien kłopot, bo tubylcy pewnikiem wiedzą, gdzie pojechać a o turystów nie dba się tu jak w Wirginii. Metodą prób i błędów znaleźliśmy właściwe miejsce, ale… dla ORV’ów! Co to jest? Amerykanie uwielbiają skróty. Wypożyczając samochód mieliśmy problem, co to jest MLS, a to był skrót od miles. ORV to Off Road vehicle. Pojazd, do poruszania się choćby po wydmach. Większość to były kosmicznie wyglądające samoróbki. Nie było oficjalnego wjazdu dla „zwykłych” turystów – musieliśmy więc sporo przemaszerować przez parking z tymi cudami! Na szczęście dla zwolenników tego sportu wygrodzono fragment wydmy – po reszcie chodziło się bez strachu! Kolejne odwiedzone miejsce to był Frankfurt, czyli fort Franka. Ładnie położona mieścina, w której udało się połazić po plaży! Z tym to jest całkiem śmiesznie! Są tablice z napisem: Public access to the lake. Oznacza to, że można podjechać, zaparkować i dojść do jeziora. A nie ma tych miejsc wcale tak dużo…
Wczesnym wieczorem wylądowaliśmy w Traverse City, gdzie miał być festiwal wiśni. Albo byliśmy za wcześnie, albo za późno, bo wszystko było zamknięte. Nawet nie pozwiedzaliśmy miasteczka i pognaliśmy na północ. Były dwie opcje noclegowe – Kasia preferowała motel, ja camping, choć bez wielkiego przekonania, gdyż zapowiadane były burze. Traverse City to królestwo moteli, potem… było tego zdecydowanie bardzo mało, wręcz na lekarstwo! Dotarliśmy aż do Charlevoix i tam zdecydowaliśmy się na pierwszy wolny motel.
Miasteczko było urokliwe nocą, ale na szczęście na tyle małe, że zwiedzanie nie trwało bardzo długo! Podróże kształcą, ale też I trochę męczą!