Dzień 4 - sobota 28 czerwca 2003

Sobota… Dzień kota!
No… Spokojnie! 22:29 czasu polskiego, 4:29 PM w hamerykowie, czyli za kałużą! Tak… Jak wygląda sobota nowożeńców w podróży poślubnej? Rano Pan Młody pracował nad stronką i nie tylko. Nad czym pracował? Nad służbowymi mailami! A po tej pracy? Było oczywiście tradycyjne jogowanie! W kolejnym albumie będą fotki! Po bieganiu pośniadaliśmy i bieg na uniwerek. Ja miałem drugi etap – po zakupki do Krogera. Kasia wyszukiwała połączeń lotniczych z Las Vegas i wypożyczalni samochodów. No i… SUKCES! Lecimy za niewygórowaną cenę. Daty znamy: 12-26. Tak więc… Blisko, coraz bliżej… Pozostaje jeszcze kilka szczegółów. Kasia ma mieć seminarium, ale jeszcze nie wiadomo, kiedy… Najprawdopodobniej środa, tylko jeszcze godzina… Kasia nie ma też wydrukowanego elektronicznego biletu na samolot do Quebec’u, ale mamy nadzieję, że da się to zorganizować. Nie jest naszym największym pragnieniem… tydzień w Ann Arbor!
No bo przez Internet można bardzo dużo… Firma Spirit, z która lecimy do Las Vegas dała nam szansę na wybór miejsc – wzięliśmy 14A i C.
Teraz… Zaraz będziemy obiadować – dziś w planie pieczeń, trzeba więc cierpliwości. A wieczorem idziemy w Ann Arbor! Czas wreszcie rozpocząć podróż poślubną. Skończyło mi się wino, tak więc przy klawiaturze zastąpi mnie Kasia, a ja… do mojego ulubionego kartonika. Luz ma rację! Kartonik jest The Best! Nie widać ubytku! A jak czegoś nie widać, to… To resztę opisze Kasia!
RoGaj

Może napiszę coś o Ann Arbor jako świeży człowiek tutaj. Nasze lokum, t.zn. znane Huron Towers pięknością nie grzeszą, ale już budynki na Campusie są całkiem przyjemne. Wokół mnóstwo zieleni. Trawniki zielone, doskonale utrzymane. Pogoda nieco zmienna. Obecnie się trochę ochłodziło – rano spadł deszcz, a teraz ostrzegają przed możliwą burzą.
Robert obiecał, że dziś w końcu obejrzymy centrum miasteczka Ann Arbor. W międzyczasie do mojego wyjazdu do Quebec chcielibyśmy wyskoczyć do Chicago na dwa dni i do Detroit. Chyba wybierzemy się Amtrakiem. Mam nadzieje, że nasze plany się spełnią.
KaSia

Niedzielne, poranne dopiski…
Sobotnia pogoda pokazała pazurki. Od zachodu zrobiło się ciemno, powiało, błysnęło i lunęło. Nawet w telewizji nadawali alarmy pogodowe! Niestety nie zostało to uwiecznione na fotce. A wyglądało to na mapie imponująco – cała czerwona ściana wiatru i deszczu zmierzająca do Detroit. Ann Arbor było na jej skraju!
Wieczorem przejaśniło się, tak więc mogliśmy potuptać do centrum moim starym szlakiem. Pokłoniliśmy się przedniedzielnie Świętemu Tomaszowi, odwiedziliśmy centralny campus i połaziliśmy po Main Street. Hmm… Chyba dużo więcej tu nie ma, choć… W księgarni była cała książka o zabytkowych budynkach w Ann Arbor. No ale (powybrzydzam…) co to za zabytek z 1880 roku!
Dopisek Kasi jest nieco… krytyczny? Robert obiecał… Cóż, Robert nie przewidział pewnych spraw, a nie miał swoim zwyczajem tak jak Marek Litwin backup planu! Karta uniwersytecka nie działa, więc zgodnie z prawem nie mogę prowadzić uniwersyteckiego Van’a. Poza tym porobiły się… listy użytkowania samochodu, rozpiska gdzie, kiedy, kto i po co. No, no… Jak za matki komuny w Ś.P. PRL’u! Gdy byłem tu przez moje cztery miesiące Andrzej namawiał mnie do jeżdżenia, a ja… chodziłem pieszo. Teraz… Chciałoby się pojeździć, a zamiast zachęt brzmi mi w uszach cisza.
Gdy byłem tu jesienią i zimą wymigiwałem się skutecznie z podróży do Detroit. Teraz… nie ma takiej propozycji! Aktywna wycieczkowo była Ania Bielińska – teraz nie mogę się do niej dodzwonić! Cóż… Czasy się zmieniają, ludzie też. Mam nawet kilka diagnoz tej sytuacji. Czy będąc tu sam wyglądałem na zagubionego i potrzebującego pomocy? No bo ta aktywność wynikała może z chęci pomocy biednemu RoGaj’owi… Dalibóg nie chciałem wywierać takiego wrażenia! Sierotek Gajowy… Teraz… Masz facet żonę to się o nią martw. My… My mamy swoje problemy! Cóż… Życie, przez bardzo małe ż. Nie narzekam, rozumiem… Mam młodą, uroczą, śliczną, kochającą mnie, mądrą żonę. A inni… Inni też mają… różne problemy. Tak więc… Mam problem, jak się dostać do Detroit, bo autobusu tu nie ma, a kolej chodzi w nieodpowiednich porach. Czuję więc… że będzie wynajmowanie samochodu! Stać nas na to! Kasi wakacje w Huron Towers, chociaż jest w nim nawet basen jak na Majorce, średnio odpowiadają.
I to by było na tyle…
Podkładam się Luzowi – może coś odpisze polemicznie? Udajemy się zaraz do kościółka. Może więc… Najwyższy „Zwrotniczy” cos pomoże?
RoGaj