Dzień 3 - piatek 27 czerwca 2003

Piątek… Koniec pracowitego tygodnia. Pracowitość jakoś się do nas przyczepiła z Polski. Nie wygląda to jeszcze na podróż poślubną. Znowu cały dzień na uniwerku! Cóż… Przyjechał Profesor Galambos, szef mojego pierwszego projektu, w którym uczestniczyłem. Andrzej dał do zrozumienia, że powinienem być na spotkaniu. Kasi… nikt nie zaprosił, tak więc kontynuowała pracowicie opracowywanie prezentacji na seminarium na uniwerku, które być może się nie odbędzie. Tak, tak… To jest ten dyskretny urok Ann Arbor.
Tak, tak… Uroków tu jest więcej! Prosiłem o możliwość seminarium. Nie chcąc sprawiać kłopotu myślałem o zebraniu grupy w poniedziałek. Niby OK., ale… w poniedziałek zebrania raczej nie będzie i wrócił temat seminarium na szerszym forum. Warunki brzegowe są silne, bo Andrzej leci do San Francisco. Może więc… najbliższa środa, co stawia pod znakiem zapytania wyprawę do Chicago i niedzielną mszę u Prokopa. Tak, tak… To jest Paradise Ltd.
Była też ciekawostka około lunchowa. Ja „pracowałem” od samego przyjścia, zacząłem jeszcze przed dziesiątą. Na prośbę Andrzeja spotkałem się z doktorantami, którzy ćwiczyli po mnie curved girder bridges. Hmm… To idzie młodość, młodość, młodość… Fakt, że siatkę z wykorzystaniem środowiska graficznego przygotowuje się znacznie szybciej, ale jej jakość… Poza tym na szczęście wiedza z mechaniki ciągle się przydaje! Jeśli skomplikowane obliczenia dają dziwne wyniki to trzeba to widzieć! Ale do tego potrzebne jest doświadczenie wynikające właśnie ze znajomości mechaniki! No, koniec dygresji, bo miała być ta ciekawostka! Na spotkaniu było osiem osób. Zaproszenie Andrzeja na lunch było dla tych, którzy chcą… Jeść chce każdy, więc… W samochodzie jest siedem miejsc! Zawsze byłem wyrywny – powiedziałem, że idę z Kasią na lunch d Hugon Towers. Był nadmiar DWÓCH OSOB! Gdzie są te czasy, gdy lunchował w ramach curved girder bridges Junsik, Marzenka…
Po lunch’u była druga runda zebrania. Nawet dałem głos w dyskusji, a potem chwilę pogadałem z doktorantami, którzy nie dostali chyba najlepszej oceny za to, co zrobili. Szczególnie Pascal, który mimo to, że jest typem umięśnionego sportowca jest wrażliwy. Cóż… Zostali wpuszczeni na całkiem głęboka wodę! Nie utopili się, ale niektóre wyniki nie budziły entuzjazmu! Co więcej o pewnych sprawach wyrażają się bez zachwytu! To co dostrzegł Olek, potem ja widzą także oni. My poza tym że pogadaliśmy z Olkiem ustalając zeznania (Kukiz i Borysewicz śpiewają dziś o tym: bo tutaj jest jak jest i każdy o tym wie…) uznaliśmy, że można i trzeba z tym żyć. Młodszemu pokoleniu trudniej jest się z tym pogodzić. Oj… Nie jest to zachwycające! Obiecałem, że gdy Kasia wyjedzie to zajmę się sprawą warunków brzegowych w mostach! Innymi obiecuję sobie nie zajmować się, bo po pierwsze już podczas stypendium przyświecała mi myśl jednego z moich żołnierzy, którymi dowodziłem przed laty: „ja tu nie jestem żeby się zasłużyć, ale żeby odsłużyć”. Mimo wszystkich coraz bardziej zaskakujących i uroczych uroków życia w Polandii nie walczyłem o przedłużenie! A po drugie… Szef ma zawsze rację i ładowanie paluchów między… zakąskę a wódeczkę może się skończyć odgryzieniem tego i owego! Tak więc widzę już, że nie będę się nudził w sposób twórczy i konstruktywny!
Jest piątkowe popołudnie… Żadnego zaproszenia na obiadek, więc… kucharzymy sami. Nasza kolej, bo we środę gotował Piotrek. Dziś menus bezmięsny – moja faworytna zapiekanka. Przypomniałem sobie dzięki Maryli, jak robi się sos beszamelowy! Może nie zchrzanię sprawy? Kasia podziwia amerykańskie seriale, rozkoszując się… znajomością języka. Jestem pełen podziwu, bo w grudniu Marzenkę kiedyś oglądanie telewizji lekko męczyło. Chyba będzie czas na zmianę przy kompie– ja udaję się do kuchni na pichcenie!
RoGaj

PS. Jest sobotni ranek. Mnie chyba złapał jakiś post-jet-lag! Pierwszego dnia walczyłem ze snem u Andrzeja i nocą udało się mimo upału pospać. Drugiego dnia zasypiałem u Maryli, ale nocka dzięki ochłodzeniu była super. Wczoraj, w piąteczek, przesypiałem przy mojej ulubionej telewizji PAX. W nocy miałem bezsenną przerwę, teraz jest chłodny poranek, szósta rano. Kasia śpi a ja pod kompem…