Death Valley

25.07.2003

Nie powiem, pospaliśmy sobie aż do... ósmej rano! Kasi chyba nie paliło się do Death Valley! Po spożyciu kawy – śniadaniowe ciasteczka zabraliśmy na… lunch – udaliśmy się w dalszą drogę, przerywaną fotografowaniem gór Sierra Nevada. Ciągnęła nas Death Valley, nie powiem… Już po wjeździe do doliny mieliśmy całkiem ciekawe spotkanie. Pustynia, upał, żywego ducha i nagle z tyłu zaczyna dobiegać narastający gwałtownie hałas. W mieście, zabudowanym terenie nie byłoby to nic dziwnego. Na pustyni? Nie zdążyliśmy się zbyt długo pozastanawiać nad tym fenomenem, gdy… przed nami pojawił się kilka metrów nad ziemią… Spokojnie, nie mieliśmy udarów. To nie było UFO, ale myśliwiec F16. Nie było wypadku, bo… nie zdążyłem się przerazić! Samolocik położył się na jedno skrzydło, zakręcił i… zniknął za skałami. Tak… Pilot chciał się przyjrzeć, z kim jadę. Rozumiem, ale po co tyle hałasował!
Na samym dnie doliny – zjechaliśmy z wysokości 5 tysięcy stóp na wysokość… -ok. -250 stóp poniżej poziomu morza! (Hamulce wytrzymały jeszcze i to!!!) Krajobraz księżycowy, klimat i temperatura… hutnicze. Wyskakiwaliśmy co pewien czas z samochodu, by robić zdjęcia. Wracaliśmy z dziwnie zaczerwienionym twarzami – gorący wiatr po prostu parzył. Odwiedziliśmy także już ostatnie na naszej trasie Visitors Center, gdzie… powiało grozą. Ranger ostrzegał o zbliżającym się od strony Las Vegas thunderstorm’ie, czyli burzy. Faktycznie, na horyzoncie pojawiła się całkiem spora chmura, a my tam właśnie jechaliśmy! Miały się pojawić słynne flesh floods! (Zaniepokojonych uspakajam – nic takiego nie trafiło się!).
Nie wiem, może to spowodowała temperatura (jak na tamte warunki przeciętna 115F czyli… jedynie te głupie 46C), może myśl o powrocie, może zmęczenie dwoma tygodniami, ale nie było żadnego treningu, mimo kilku galonów wody pitnej w samochodzie i wspaniałych krajobrazów. Na piękny punkt widokowy Zabrskie Point Kasia weszła i zeszła w błyskawicznym, niefilozoficznym tempie w ogóle nie rozkoszując się pięknem przyrody. No… Chyba już prawie całkowicie martwej przyrody!
The Valley is a long, low depression set in largely barren and unpopulated country of desert plains and rocky ridges, east of the Sierra Nevada Mountains. It is over 130 miles long, but only around 12 miles wide, running roughly north-south near the border with Nevada. From an elevation of 1000 metres at the north end, the land slopes down steadily and for 70 miles the floor is below sea level, reaching a low point of -86 metres at Badwater, the lowest point in the Western hemisphere. The depth of the depression is partly responsible for the extreme high temperatures, which can exceed 130 °F in summer. High, unvegetated mountains of sombre reddish colour flank the narrow valley on both sides; a few are high enough to have snow for many months of the year.
The protected area, proclaimed a National Monument in 1933, was extended in 1994 (by the Desert Protection Act) to include an additional 1200,000 acres, mainly in the little-visited northwest section, and was upgraded in status to a National Park; this now covers 3 million acres, making it the largest in the US outside Alaska. Nearly 550 square miles are below sea level.
 

RoGaj 2003

Created with Web Picture Creator 1.30