W Parku na początek zakwaterowaliśmy się na kempingu. Na szczęście dla nas działał w systemie bezrezerwacyjnym, to znaczy kto pierwszy ten lepszy (first come, first served – jak to mówią Amerykanie). Tuż przed zachodem słońca udało nam się jeszcze rzucić okiem na atrakcje Bryce Canyon., to znaczy niesamowite zgromadzenie form skalnych zwanych hoodoosami. Noc była ponownie przyjemna – nie dokuczał nam upał i tym razem zdążyliśmy się pozbyć wszystkich szyszek i kamieni spod namiotu! Pobudka tego dnia była bardzo wczesna Nie, nie przez bezsenność, albo twarde podłoże. Obydwojgu nam zachciało się… kolejnego wschodu słońca. Ten znad North Rim, choć okupiony bardzo wczesną pobudką nie usatysfakcjonował nas zupełnie. Nie ma to jak zdrowe hobby pod nazwa fotografia. Udało się nam dojechać przed wchodem na Sunrise Point. Byłoby super, gdyby… były z nami na punkcie widokowym filmy. Te zostały w samochodzie, a że aparat bez filmów słabo robi zdjęcia, trzeba było się cofnąć do samochodu. Tym razem wschód był śliczności, ale niestety cyfrak nie potrafił pokazać jego pełnego piękna. Może zdjęcia analogowe wynagrodzą nam nasze starania? Śniadanko zjedliśmy na siedząco, ale na przysłowiowej jednej nodze przed sklepem. Nie tyle szkoda było czasu na powrót na camping, bo… już się z niego wyprowadziliśmy, co czasu, bo zwiedzanie w upale nie jest przyjemnością. A wchodziliśmy w głąb kanionu… To, czego nie ośmieliliśmy się zrobić w North Rim! Kusiły nas ogrody królowej, które jeszcze z góry prezentowały się cudownie. I nie było czego żałować! W drodze powrotnej mieliśmy dylemat – dwa mosty lub Wall Street. Ponieważ wybieraliśmy się do Parku Arches wybraliśmy Wall Street i Navaho Trail. Nie wiemy jak wyglądały mosty, ale Wall Street było niesamowite – wysokie na kilkanaście (kilkadziesiąt?) metrów ściany skalne, między którymi wiła się ścieżka. (Pisze te słowa oglądając… film, tak, więc nie powinno być zbyt dużych przekłamań!) Po takiej wędrówce należała się nam kąpiel. A po kąpieli… Zwiedzanie samochodowe z klimką. No… Było ono nie do końca samochodowe, bo wysiadaliśmy z Dodge’a, żeby… zrobić zdjęcia. Pod koniec wyprawy poszczególne obrazy zaczęły się nam już nakładać. Zwiedzając kanion w podobny sposób Amerykanka (poznaliśmy… po akcencie) stwierdziła, że wszystko jest takie samo. Cóż… Nie mieliśmy zbyt wiele czasu na kontemplowanie widoków. Wzywał nas… kolejny park narodowy – Capitol Reef. Od parku do parku jechaliśmy słynną Scienic Road numer 12. Zdecydowanie piękna, ale nie filmowaliśmy ani nie zdjęciowaliśmy zbyt wiele, bo po Bryce Canyon… |
Bryce Canyon National Park does not contain one main canyon, but rather a dozen smaller ravines eroded into the east side of a ridge running approximately north-south at the edge of the Paunsaugunt Plateau in south west Utah. This erosion has resulted in thousands of bizarre and fragile rock formations in many subtle shades of pink, white, yellow and red. The Park is named after Ebenezer Bryce, a mormon farmer who was the first modern-day settler in the region. The Grand Staircase: The main ridge forms part of the Pink Cliffs, which are the highest and most geologically recent of a series of escarpments known as the Grand Staircase stretching across south Utah, formed by erosion and uplift of differently coloured sandstone rock layers. The cliffs are named according to the dominant rock colour: (running northwards, from the Grand Canyon) - Chocolate, Vermilion (visible most spectacularly around Lees Ferry, AZ), White (which surround Zion Canyon), Gray and Pink. Most of the Grand Staircase is now contained within the new Grand Staircase - Escalante National Monument. Water was initially responsible for creating the rock shapes in Bryce Canyon. Rain and melting snow flowing down the Pink Cliffs towards the Paria River form ridges, or fins, which subsequently erode into the spires, pinnacles and other shapes (collectively known as 'Hoodoos') which are left standing. In time these too erode, and the whole process moves westwards as more of the cliff is gradually worn away. Bryce Canyon is reached by the scenic highway UT 12 which crosses the northeast corner of the park; the entrance road branches southwards, follows the ridge for 18 miles, and has 14 viewpoints of which Bryce Point is the most famous and gives the best perspective of the extent and variety of the rock formations. The first overlook is Fairyland Point, a pretty side valley like a small-scale version of the main canyon. This is reached before the park entrance station, and so can be appreciated without payment. From all the viewpoints it is often possible to see 100 miles south and east towards Lake Powell and the Grand Canyon. |
RoGaj 2003